ZALOGUJ SIĘ

Certyfikat eTutor - praktyczne zastosowanie

4 lata temuostatnia aktywność: 4 lata temu
Witam Was serdecznie,

Ostatni post na forum dotyczył pomysłu na gromadzenie monet poprzez gry. Autorka wspomniała, ze chciałaby sprawnie zdobyć monety celem podejścia do egzaminu. Sam również w tym miesiącu będę miał wystarczającą liczbę monet aby podejść do egzaminu i postarać się zdobyć certyfikat.
Odnośnie do certyfikatu czy może na bazie własnych doświadczeń lub doświadczeń znajomych, którzy weszli w posiadanie takiego certyfikatu egzamin ma w ogóle jakieś praktyczne zastosowanie? Do tej pory egzamin ten postrzegalem jedynie przez pryzmat testu sprawdzajacego samego siebie, ktory w odroznieniu od innych testów na platformie jest jedynie bardziej obszerny i wymaga uiszczenia opłaty. Czy certyfikat ten gdziekolwiek przedstawiacie, dodajecie na strony spolecznościowe typu LinkedIn?
Jestem ciekaw Waszych opinii.

Pozdrawiam i życzę zdrowia,
JakubSiewierski

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

 

Odpowiedzi: 6

Chciałam dodać kilka słów od siebie :) dotyczących wspomnianej kwestii ponieważ jestem na świeżo po zdanym teście na poziomie A2. Przygodę z etutorem zaczynałam od poziomu B2 gdzie przerobiłam ponad połowę materiału i przy okazji natrafiałam na różne luki w wiedzy :). Tym bardziej, że podczas szperania bo zasobach na różnych poziomach spotykałam ciekawe słownictwo, które często bardzo przydatne, chciałam jeszcze włączyć do swojego słownika. W związku z tym zdecydowałam się na ,, szybką powtórkę” poziomów niższych. Do czego zmierzam :)? Moim zdaniem metoda testowania swojej wiedzy, w tym przypadku w mniej stresujący sposób, a jednak wymagający wykazania się jakimiś umiejętnościami, ma same zalety. Pozwala nie tylko sprawdzić się, zapoznać z formułą takich egzaminów, ale również zmotywować do dalszej nauki i dostrzec ewentualne luki w naszej wiedzy. W przypadku etutora jest to bardzo kompleksowy kurs w związku z czym myślę, że dobrym pomysłem jest taka forma sprawdzenia się po każdym z poziomów ( oczywiście jeżeli ktoś ma taką potrzebę). Jeżeli chodzi o sam certyfikat, na pewno samo jego otrzymanie może poprawić nam nastrój i powiedzieć sobie ooo coś już umiem :). Natomiast prawdziwy sprawdzian umiejętności mamy w życiu codziennym kiedy potrafimy zdobytą wiedzę wykorzystać zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Sam dokument może natomiast pokazać również np. pracodawcy, że rozwijamy się w danym kierunku. A jeżeli chcemy poświadczyć znajomość języka bardziej ,,stresującymi egzaminami” można metodą małych kroków oswoić się z tą formą testowania wiedzy :).
Pozdrawiam
?
Gość
4 lata temuzmieniany: 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Po prostu byłem ciekawy w jaki sposób poza wymienionym przez Ciebie i wspomniany przeze mnie wykorzystują sam tytułowy certyfikat. Certyfikat bez wirtualnej waluty to w zasadzie spory koszt, nawet w wirtualnej walucie myślę że przeciętny w sensie statystycznym, użytkownik musi na niego zbierać myślę 8 - 10 miesięcy. Więc koszt mógłby mylnie wydawać się oznaką, że za takowym certyfikatem idą korzyści wizerunkowe. Przeczytałem w międzyczasie kilkanaście postów na forum i widzę, że co prawda są ludzie którzy umieszczają taka informacje w CV bądź na LinkedIn ale chyba jednak większość osób raczej to traktuje w podobny sposób do naszego jako ciekawy sprawdzian wiedzy. I nie ukrywam, że czuję jednak pewny niedosyt bo można mogłoby się zdawać w tej kwestii zrobić coś więcej. Pozdrowienia :)
JakubSiewierski
parseq - Test do certyfikatu jest robiony przez internet, więc warunki umożliwiają korzystanie z niedozwolonej pomocy a nawet podstawienie innej osoby do egzaminu.
Jednak certyfikat uważam za cenny i świadczący o włożonej pracy. Nauka na platformie internetowej wymaga innego kalibru samodyscypliny i wytrwałości niż konwencjonalne formy czy poprzez wyjazd za granicę. Poza tym pracodawca zwykle testuje faktyczną znajomość języka obcego, bez ślepego polegania na certyfikatach.
- 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

@parceq Dlatego też uważam, że można byłoby zrobić w tej kwestii coś więcej. Wiem, że ilość uczących się na platformie jest duża ale wydaję mi się, że nawet przy wyższej kwocie koniecznej do uiszczenia, wielu użytkowników skorzystałoby z możliwości uzyskania certyfikatu, którego znaczenie będzie większe. Choćby przez organizacje testów pozwalających na identyfikacje kursantów chociażby to wymagało obecności w wyznaczonym miejscu i czasie dzięki stacjonarnej formie egzaminu. Reszta rzeczy, które piszesz są oczywiste ale nie o to w tym chodzi. Sam często odpowiadam za selekcje CV bądź współuczęstnicze w przedsiębiorstwie w którym pracuję i często z dużej puli kandydatów widzę jak odpadają osoby, które nie mają potwierdzonego certyfikatem języka. Jeśli by to zależało ode mnie to rzecz jasna nie wymagałbym takiego certyfikatu przy odpowiedniej znajomości języka. Ale wiem jak to wygląda w praktyce i czasem jestem przerażony jak duża liczba absolwentów mimo wykształcenia i bardzo często sporego doświadczenia w naszej branży nie ma szans udowodnić swojego poziomu przez brak certyfikatu.
JakubSiewierski
parseq - To faktycznie głupie. Ja nie mam certyfikatu z niemieckiego, ale studiowałem 5 lat w Niemczech a potem spędziłem z 15 lat na robotach w Rzeszy. Radia słucham niemieckiego (mieszkając w Szczecinie to możliwe), jak oglądam coś (nie tylko filmy), to zwykle po niemiecku. Wyszła z tego integracja z tamtym kręgiem kulturowym. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy robić jakiś certyfikat z niemieckiego, bo nawet wyrwany ze snu... Gdyby ktoś ode mnie certyfikatu oczekiwał, to bym pomyślał, że musi być chory.
Czy w Twojej firmie Jakubie certyfikat z eTutor'a by wystarczył?
- 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
piotr.grela - W ciągu mojego 11-letniego pobytu w UK, nikt mnie się nie spytał o żaden certyfikat. - 4 lata temu
parseq - Mój dyplom (mgr inż) też pokazałem 30 lat temu tylko rodzicom, choć średnią miałem porządną. To nie certyfikat/dyplom gada/wymyśla rozwiązanie. - 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

@parseq i @piotr.grela Rozumiem Panów ogromne kompetencje, które posiadacie ale nie do końca o to chodzi w selekcji. Selekcja jak gdyby jest tylko jednym z narzędzi zarządzania zasobami ludzkimi i w tym czasem jako reprezentant innego działu do którego jest prowadzona rekrutacja wspomagam zespół HR. Zazwyczaj uczestniczę tylko w "pierwszej fali" selekcji i widzę, że specjaliści często na tym etapie odrzucają takie osoby. Nic dziwnego, że taka sytuacja ma miejsce. Z początkiem maja tuż po majówce ruszyła rekrutacja na dwa etaty na stanowisko specjalisty w moim dziale. Już drugiego dnia pojawiło się blisko 200 CV. W związku z powyższym te osoby trzeba jakoś przesiać i taki certyfikat może po prostu zwiększyć szanse na skontaktowanie się pracodawcy z kandydatem. Sama znajomość języka jest oczywiście weryfikowana na miejscu. Taki sam los spotyka osoby o zbyt mały doświadczeniu czy o niewystarczającym wykształceniu mimo, że mogą świetnie posługiwać się językiem angielskim i być świetni w swoim fachu jednak nie będą mieli szansy tego udowodnić.
JakubSiewierski
piotr.grela - Ale z drugiej strony zdany jakiś tam certyfikat jest motywacją dla samego siebie, że warto było się uczyć :-) - 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Jezeli na danym stanowisku jest wymagany angielski, to rozmowa kwalifikacyjna jest prowadzona po angielsku. Ogloszenie i zakres obowiazkow tez jest po angielsku.

Pracuje kilka lat za granica, nigdy ani w PL ani za granica na rozmowie kwalifikacyjnej lub przy podpisaniu umowz nikt nie prosil o kopie certyfikatu. Swiadectwo pracy+ kopia dyplomu. A ostatnio w duzej kropo, gdzie sa wzmagane 2 jezyki obce, przy podpisywaniu umowy, chciano kopie moich dokumentow tozsamosci, karty adresowej i papierow z poprzedniej pracy. Ani dyplom ani certyfikaty nikogo nie obchodzily.

Poza tym ile osob zna tutora? Jakies FCE, cambrdige, telc -ktos cos slyszal, ale e-tutor? Egzamin online nie jest wiarygodny, bo mozna sciagac, kogos podstawic.

Jak uzbieram punkty, to moze zrobie, ale raczej dla wlasnej przyjemnosci. Kasy na taki swistek szkoda.
malagorzka
parseq - Pisałaś na klawiaturze QWERTZ ?
Też uważam, że kasy szkoda, a za punkty można.
- 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Dlatego też wyjaśniłem w moim wpisie, że chodzi o etap selekcji a nie etap rozmowy czy już jak Pani wspomniała etap podpisania umowy. Nie trafił się nam nikt z certyfikatem z eTutor. Ale były osoby z certyfikatami potwierdzonymi przez uczelnie (a te też nie są tak do końca zgodne z rzeczywistymi umiejętnościami). Te osoby miały jakiekolwiek szanse przejść selekcję i pracodawca się z nimi kontaktował.

Osobiście ja w tym momencie mając ten certyfikat nie umieściłbym go w CV ze względu na jego obecną "wartość". Dlatego wydaję mi się, że jest szansa aby aspirować do zwiększenia rangi i wagi takiego egzaminu. A co do formy online tak jak pisałem, że gdyby ambicje twórców były większe to można byłoby dążyć do organizacji kursów stacjonarnych.
JakubSiewierski
4 lata temuzmieniany: 4 lata temu
parseq - 1. Chyba miałeś na myśli "organizację stacjonarnych certyfikatów" (a nie kursów).
2. Oj, jak dobrze, że nigdy nie musiałem anonimowo walczyć z innymi 200 kandydatami przy pomocy CV. Stąd moja niewiedza i nierozróżnienie w rekrutacji selekcji od rozmowy z kandydatem.
Kandydaci cyzelują CV godzinami, a rekruterzy odsiewają większość inwestując 30-90 sekund per CV? Czy taki młyn znajduje kreatywnych?
- 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
JakubSiewierski - Miałem na myśli organizacje egzaminów stacjonarnych przede wszystkim. Tak to niestety wygląda i taki młyn znajduję kreatywnych i przede wszystkim ambitnych ludzi mimo takiej metodyki. Poza wymienionym odsiewaniem poprzez brak certyfikatu są dużo bardziej absurdalne metody odsiewania. - 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
parseq - Jeśli macie jeszcze "dużo bardziej absurdalne metody odsiewania", to ambitnych wyłowicie. Jednak śmiem wątpić, że znajdujecie tych rzeczywiście najbardziej kreatywnych, choć wierzycie faktycznie, że świetnie(!) się wam udaje. Taki proces rekrutacji pachnie mi na odległość pójściem na skróty, bo tych 198 kandydatów na 2 miejsca "jakoś odsiać trzeba". W jakiej proporcji na rynku występują "ambitni" w stosunku do "kreatywnych"? Ze stopniem kreaktywności się trzeba urodzić, a na stopień gotowości do ciężkiej pracy ma się wpływ woli. Stąd prosta droga do zajechania się i wypalenia. Co potem? Mielicie nowy materiał zatrudniony na zwolnione miejsce? - 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
JakubSiewierski - Nie napisałem nigdzie, że nasza firma stosuje takie "bardziej ambitne" metody. Dodatkowo nie zajmuje się tym procesem jako specjalista w tym fachu, a jedynie wspomagam czasem dział HR do rekrutacji w naszym dziale. Zazwyczaj te osoby, które się dostają mają dyplomy najlepszych uczelni krajowych, odpowiednie doświadczenie, certyfikaty językowe, dodatkowo studia podyplomowe oraz specjalistyczne kursy również z wszelkimi certyfikatami. - 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Podobne wątki