ZALOGUJ SIĘ

Język brytyjski i amerykański to dwa różne języki

zmodyfikowany: 4 lata temuostatnia aktywność: 3 lata temu
Język brytyjski i amerykański to dwa różne języki i różnice występują:

a) w gramatyce - nieznaczne 10-20%

https://m.youtube.com/watch?v=QLWBwsRp9Pk

https://youtu.be/PkIu3ESTaOw

b) w słownictwie - rożnice są zauważalne

https://m.youtube.com/watch?v=jGYuICK8FcE

https://youtu.be/dx9cposs4vs

https://m.youtube.com/watch?v=e33vwOw8jl0&t=21s

c) w pisownii, są duże różnice ale nie musimy się nimi przejmować, wystarczy zmienic ustawienia korekcji pisania w edytorze tekstu czy w ustawieniach komórki.

https://m.youtube.com/watch?v=A-KyynN0qMY

https://youtu.be/BG017jvhB7I


d) w wymowie, są to różnice bardzo duże

https://m.youtube.com/watch?v=MZjrjZPfK9A

https://youtu.be/F88Ix-sY4zE
piotr.grela
parseq - A to w takim razie obok niemieckiego jest jeszcze austriacki. W Szwajcarii też mówią jakoś inaczej, np. zamiast Bahnsteig mówią tam Peron, a zamiast Krankenhaus jest Spital. Jednak nikt nie wpada na pomysł zrobienia dubbingu filmu osobno dla tych trzech krajów, bo... wszyscy się rozumieją, choć oczywiście słyszą kto skąd jest. - 4 lata temu
Lightning - Tylko, że język niemiecki nie ma aż tylu różnic w słownictwie i akcencie pomiędzy krajami jak angielski. Są osobne wersje dubbingu w hiszpańskim europejskim i latyno-amerykańskim (przynajmniej w kwestii kreskówek). Dziwię się, że nie ma właśnie szwajcarskiego dubbingu jeśli ten język ewidentnie się różni od niemieckiego. O braku brytyjskich dubbingów nawet do kreskówek już nie wspomnę. Szkoda, bo mało kto w ten sposób może się osłuchać z brytyjskim akcentem i w konsekwencji jesteśmy głównie nastawieni na amerykański. - 3 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

 

Odpowiedzi: 3

Dla mnie niemiecki w RFN, Austrii czy w Szwajcarii to ten sam język bo nie znam różnic.
Ale jeden YouTuber o tych różnicach mówi
https://youtu.be/rVo-2bKToZU

W Niemczech, Austrii czy w Szwajcarii, tak jak Daniel pisałeś jest język urzędowy: "Hoch Deutsch" ale w USA i w Wielkiej Brytanii są dwa różne języki i pracując w UK ludzie używają brytyjskiego często i gęsto połączonego z lokalnymi odmianami brytyjskiego.

Jeszcze jedna ważna różnica, o ile w Austrii, Szwajcarii może być jakaś dyskryminacja z powodu używania jakiegoś innego niemieckiego, to w Wielkiej Brytanii już tego nie ma.

Moim zdaniem sami Anglicy podchodzą bardziej luźniej do swojego języka niż my Polacy czy Niemcy.
Dlaczego kiedy powiem w Polsce "poszłem" , to językowi faszyści się krzywią :-)

Ale wracając do tematu. Moim zdaniem język amerykański od brytyjskiego zawsze się różnił ale jeszcze bardziej zaczął się różnić od 1928 roku kiedy to Noah Webster wydał swój pierwszy słownik amerykański, upraszczając pisownię.

Z Wikipedii " (...) he claimed (Noah Webster) , was to rescue "our native tongue" from "the clamour of pedantry" that surrounded English grammar and pronunciation. He complained that the English language had been corrupted by the British aristocracy, which set its own standard for proper spelling and pronunciation."

Mi samemu o wiele łatwiej jest zrozumieć amerykańskie filmy czy YouTuberow:
Np podrożniczych: Wolter
https://m.youtube.com/user/woltersworld
Laowhy86
https://m.youtube.com/user/laowhy86

Ale oglądając amerykańskie filmy, YouTuberów nie nauczę się brytyjskiego.
Muszę oglądać ten głupkowaty serial "EastEnders"...
piotr.grela
4 lata temuzmieniany: 4 lata temu
parseq - A jak Anglicy czy Austalijczycy oglądają film amerykański (albo odwrotnie) to tłumacza chyba nie potrzebują?

Jak oglądałbym film czeski albo nawet słowacki, to tłumaczenie byłoby potrzebne, bo są to podobne, ale (zbyt) różne języki. Jak Mieszko żenił się tysiąc lat temu z Dobrawą Przemyślidką (Dąbrówką), to czeski i polski były tym samym językiem.
- 4 lata temu
Bogusia1231 - Nie wiem ile w tym prawdy, ale słyszałam, że Harry Potter był tłumaczony na amerykański... - 4 lata temu
NY-NY - Rzeczywiście stworzono drugą wersję dostosowaną do amerykańskich czytelników i czytelniczek. Oprócz oczywistej zmiany w tytule pierwszej części "Harry Potter and the Philosopher's Stone" UK --> "Harry Potter and the Sorcerer's Stone" US, są też zmiany w słownictwie. Tutaj można sprawdzić, jakie są różnice w każdej z książek https://www.hp-lexicon.org/differences-changes-text/ - 4 lata temu
piotr.grela - Kolejną zaletą Etutora, że można dużo się nauczyć, dowiedzieć od innych użytkowników.
Dzięki NY-NY, Kajetan tego linka pokarze swojemu szwagrowi.

English Language dzięki Ci, też za ten link z nauką angielskiego poprzez oglądanie Harrego Pottera. Szczerze mówiąc nie byłem nigdy fanem Harrego Pottera ale taka forma nauki angielskiego jest niesamowita, właśnie chyba taką metodą uczą angielskiego w fińskich szkołach.
Ale nasza pamięć jest bardzo krótka, warto ją wesprzeć, wpisując do Diki słówka i zwroty i je powtarzać.
Ja tak robię z oglądanymi przeze mnie serialami i filmami.
- 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
kktm - W Harry Potter, zmiany w słownictwie są kosmetyczne, jeśli są to nawet się tego nie zauważa. Wszystkie części Harrego są nagrane jako audiobooki w AmE i BrE czytane przez Jim Dale i Stephen Fry. Stephen Fry super czyta, ale mistrzostwo pokazał Jim Dale; bodajże odwzorował 134 postacie- każdą z innym głosem. Może to trochę infantylne, ale jako materiał do nauki angielskiego jak znalazł. W sumie można się wkręcić. :D - 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Nie tylko język brytyjski od amerykańskiego się różni ale i język pisany od mówionego. W języku mówionym często używa się slangu. Nie jest to gorsza tylko inna forma języka. Nie jest ona uczona bo zasadniczo, że nie występuje ona w języku pisanym.
Pierwsza lekcja brytyjskiego slangu:
https://m.youtube.com/watch?v=21-DEO2FXhY

Dochodzę do przekonania, że prawie wszystkie kursy językowe, bazują na założeniu, że uczący jest natyle naiwny, że można jemu albo jej każdą ciemnotę wcisnąć.

Najgorsze są te kursy z cyklu angielski w 24h, w weekend, tydzien, miesiąc...

Ostatnio wkurzyła mnie rozmowa ze specjalistką od sprzedaży, reklamy i promocji w firmie SuperMemo.com. Mówię idiotce, że znam tej firmy wszystkie kursy do nauki angielskiego i są one słabe w porównaniu do Etutora, to mi ona nawijała dalej swoje dyrdymały...
piotr.grela
4 lata temuzmieniany: 4 lata temu
ang-nsw - Podoba mi się hasło "wystarczy 15 minut dziennie". - 4 lata temu
piotr.grela - Może lepsze 15 minut niż nic. Poważnie najlepiej się uczyć w paru sesjach po 15-20 minut dziennie niż raz slęczeć przez 2 godziny. - 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Ja mam problem, żeby "podzielić włos na czworo". Z reguły analizuję jakieś zagadnienie, wydaje mi się, że je zrozumiałam (bo przecież zrobiłam kila przykładów z Etutra i zdałam test na 100%) i idę dalej. Potem okazuje się, że wcale tak nie było.... (oczywiście wiem, że tych przykładów jest stanowczo za mało, ale rzadko szukam innych zadań w tym stylu....). Podoba mi się dogłębne analizowanie tekstu w: https://breakingnewsenglish.com/ , ale szczerze nie pamiętam kiedy coś z tej strony robiłam, chociaż jak mam okres robienia postanowień, to planuję jeden tekst tygodniowo...
B
Bogusia1231
piotr.grela - Bogusia1231 nie wiem do czego jest Ci potrzebny ten angielski ale moja jedna rada, jak nie jest on Ci potrzebny do egzaminów to nie ma co zbytnio na tą gramatykę poświęcać czasu. Lepiej skupić się na skupić na nauce słów i zwrotów, wymowy i rozumienia, ze słuchu.
Ale dogłębnie w gramatykę wgryza się Pan Paweł z kanału na YouTubie "English is Fun" - https://m.youtube.com/channel/UCVfXb159T4XHT-Hl75-HcjQ

Moim zdaniem najlepszą metodą każdej nauki jest czerpanie radości z niej, poprzez oglądanie filmów i seriali, które się lubi, czytanie książek (Kindle z wgranym słownikiem) , oglądanie vlogów na YouTubie z napisami na początkowym etapie nauki, zapisujemy nieznane słówka i zwroty do Etutora!
- 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
Bogusia1231 - Dlaczego uczę się angielskiego? - po pierwsze chcę się nim w miarę płynnie posługiwać. Dlatego w pewnym momencie wybrałam metodę Callana. Potem ucząc się go i czerpiąc z tego radość (czytanie książek, oglądanie seriali - oczywiście na tyle ile pozwala mi czas) bardzo mi się spodobał i stwierdziłam, że chcę więcej. Teraz okazuje się, że braki z przeszłości (m.in. szkoły) bardzo mi przeszkadzają - np. mówię coś i słyszę, że jest to niepoprawne (czasami wiem jak się poprawić, czasami nie) i tutaj postanowiłam zdać podstawowe egzaminy (na razie zapisałam się na kurs i na czerwiec planuję FCE), co będzie dalej to czas i portfel pokaże. - 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
Bogusia1231 - Pana Pawła z kanału na YouTubie "English is Fun" oczywiście dzięki Tobie oglądam:) (do niedawna z YouTuba korzystałam nie częściej niż raz na miesiąc, teraz dzięki tutejszemu forum i Twojemu zestawieniu bardzo się to zmieniło) - 4 lata temu
NY-NY - Na pewno przydaje się mieć jakiś cel i powód do nauki. Tym, że pewne rzeczy się zapomina albo że cały czas jest nad czym pracować, to się nie przejmuj, bo to dotyczy wszystkich, którzy/które uczą się drugiego języka. Etutor i podręczniki angielskiego mogą tworzyć trochę złudne wrażenie opanowania czegoś, bo przeczyta się regułę gramatyczną, zrobi kilka przykładów i wydaje się w porządku. W rzeczywistości język robi się bardziej skomplikowany i łatwo zapomnieć pewne rzeczy, kiedy się często ich nie używa. Na tempo nauki wpływa wiele czynników, to mogą być: wrodze uzdolnienia do przyswajania wiedzy, wiek, pamięć, nastawienie, praktyka. - 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
NY-NY - Jeśli nie masz jakiejś presji typu życie za granicą czy praca, gdzie wypadałoby szybko ten język opanować, to możesz podchodzić do tego na luzie i traktować jako zabawę. Na pewno są rzeczy, które lubisz robić po angielsku — rozmawiać (mnie na przykład trudno znaleźć do tego okazje), czytać, słuchać, oglądać i staraj się to robić. W razie wątpliwości sprawdzić znaczenie, przetłumaczyć sobie, sprawdzić, jakie to zagadnienie gramatyczne, może przy okazji robić sobie jakieś lekcje, żeby to uzupełnić. - 4 lata temu
NY-NY - Pomogło mi też przestawienie się na angielski i ustawienie tego języka wszędzie, gdzie się da i wpisywanie w wyszukiwarce haseł po angielsku zamiast po polsku. Dojście do poziomu C2 rozumianego jako poziom w miarę wykształconego native speakera dla niektórych nawet po wielu latach jest nie do osiągnięcia. Mimo wszystko warto się rozwijać. Doceniam różne sposoby nauki, ale ja akurat żadnych słówek na pamięć się nie uczę, mówię rzadko, bardzo dużo słucham, a i tak nie mam kłopotów z językiem i rozmawiam całkiem swobodnie, ostatnio ze Szkotami. Nie ma jednej prostej reguły i każdy musi mieć swoje tempo, dlatego ucz się na spokojnie, tak, żeby to sprawiało przyjemność. - 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu
piotr.grela - Gdy uczyliśmy się naturalnie naszego pierwszego języka, najpierw dużo słuchaliśmy, potem mówiliśmy, dopiero, później uczyliśmy się pisać i czytać a dopiero w klasie 4,5,6 szkoły podstawowej były lekcje z gramatyki języka polskiego.

Chyba masz Kajetan rację poziom C2 czyli naitive'a nie jest możliwe osiągnąć ale starajmy się wspinać coraz wyżej. Mi jest trudno zrozumieć kogoś z mocnym akcentem szkockim, choć mi się on nawet podoba. https://m.youtube.com/watch?v=c42dvgPIfSk
- 4 lata temu zmieniany: 4 lata temu

Wykup dostęp, aby dodać komentarz.

Podobne wątki